czwartek, 24 lipca 2014

Byłem uczniem Paterkowskiego

Jubileusz 90-lecia szkoły rolniczej w Okszowie, odbył się w 2013 r. Uczęszczałem do tej szkoły w latach 1961-1966 za czasów Dyrektora Michała Paterkowskiego, który dodatkowo uczył mnie chemii.

Pierwszy budynek szkoły (zdjęcie z 2014r)
fot.Gabriela Buczek

Przez cały okres pracy zawodowej od 1966 r do 2014 r korzystałem z wiedzy nabytej w tej szkole. Byłem i jestem doradcą chłopów, rolników, fermerów coraz częściej nazywanych Agro-biznesmenami.
Ponad 32 lata zarządzałem Spółdzielnią Mleczarską Bieluch w Chełmie, której udziałowcami są rolnicy a zarazem producenci mleka. Dziś gdy zakończyłem pracę zawodową po 48 latach, chodzą mi po głowie pewne refleksje:
  • jaka była ta szkoła, co mi dała?
  • Jaki miała wpływ na rozwój rolnictwa pow. chełmskiego i woj. lubelskiego?
  • Co zmieniło się w kształceniu rolników a także samym rolnictwie.
    Często na różnych spotkaniach w tym także z młodzieżą, odnoszę się do Szekspira który twierdził że w życiu człowieka można wyróżnić 7 faz:
  • fazę wieku niemowlęcego
  • fazę wieku łobuziaka
  • fazę wieku ucznia
  • fazę wieku żołnierza
  • fazę wieku konia
Szkoła występuje najczęściej u człowieka w fazie ucznia, natomiast uczniowie PTR w Okszowie w latach 60-tych, przechodzili za jednym zamachem trzy fazy: uczyli się wiedzy, dyscypliny i pracowali. Uczyli nas wybitni pedagodzy o ciekawych osobowościach wspomnę tylko Dyrektora Michała Paterkowskiego, Profesorów Laskowskiego, Korpysza, Borowicza, Pawliszaka,Szyszkowskiego,Tarasiuka czy Panie Klimaszewską, Patyrę, Zaprawę.
Na temat dyscypliny do dziś wspominam jednolite ubrania, punktualność, czystość, zbieranie słomek tyralierą na terenie gospodarstwa, czy przemarsze 1-szo majowe. Te zasady wdrożył w szkole Dyrektor Paterkowski, był bardzo wymagający i konsekwentny, osobiście sprawdzał ich przestrzeganie. Jako czternastoletni chłopak z Chełma z Pilichonek/krzyżówek lubelskich/, miałem problemy z dostosowaniem się do tych zasad np:
Pierwszego września 1961r na pierwszym apelu okazało się mam nieprzepisowe ubranie, jeszcze w tym samym dniu z mamą kupiliśmy granatowy garnitur. Będąc w drugiej klasie bardzo żywym chłopakiem, zbiłem doniczkę w której na korytarzu rosła duża palma i znowu razem z mamą kupiliśmy nową ale dopiero druga była odpowiednia, do tego pod nadzorem profesora Pawliszaka osobiście musiałem ją przesadzić.
Praca – Byliśmy oborowymi, pracownikami rolnymi, kierownikami gospodarstwa, a także braliśmy czynny udział w budowaniu sali gimnastycznej czy odbudowaniu szkolnego autobusu.
Wydawać by się mogło że w tej szkole był rygor, nic podobnego był czas na rozrywkę, dodatkowe zainteresowania, rozmowy a nawet flirty. Był czas na wycieczki i tańce. Wychowawczynią naszej klasy była Pani Mirosława Zaprawa -polonistka, to ona uczyła nas umiejętności bycia w grupie, doradzała w rozwiązywaniu naszych problem, uczyła jak korzystać z rozrywki a tak ogólnie uczyła nas życia. Pamiętam zespół Agrykola muzyczny, taneczny, rozrywkowy. Kolegę z klasy, mistrza akordeonu - Edka Raube i wykonywane przez niego utwory „Lekka kawaleria czy Flip i Flap” .

Od lewej Wojciech Hetman – chełmski cukiernik, uczniowie PTR Okszów: Włodzimierz Brodecki - pseudonim Wowka, Helena i Waldemar Skibińscy, których połączyła szkoła

Dziś po latach mogę powiedzieć, nie żałuję że uczęszczałem do tej szkoły a raczej jestem z tego dumny. Pracując najpierw jako zootechnik gromadzki a następnie w SM Bieluch, widziałem że co drugi rolnik, producent mleka uczył się rolnictwa właśnie w Okszowie, że kilku absolwentów tej szkoły pracuje w mleczarni w Chełmie. Absolwenci szkoły prowadzą przedsiębiorstwa przetwórstwa rolno-spożywczego i agrobiznes. Kilku z nas tworzy nieformalną grupę wspierającą i promującą szkołę. Absolwentów PTR Okszów można spotkać w całej Polsce, często w różnych zawodach nie koniecznie związanych z rolnictwem. Często mają bardzo oryginalne zainteresowania.
 
Konstanty Mirosław Michorowski - pseudonim Kostek

Znaczenie szkoły dla rozwoju rolnictwa w powiecie chełmskim i województwie lubelskim jest ogromne i trudne do podważenia. W ciągu ostatnich 50 lat w rolnictwie chełmskim i lubelskim nastąpiły rewolucyjne przeobrażenia. Gdy zaczynałem naukę w szkole a były to lata 60-te, zbiór zbóż odbywał się kosą, kosiarką, żniwiarką, snopowiązałką, siew często z ręki, siłę pociągową stanowiły konie. 

 
Wystawa starego sprzętu rolniczego w szkole rolniczej w Okszowie
fot.Gabriela Buczek












































































Dziś mamy agregaty uprawowe, siewniki sprzężone z innym sprzętem, kombajny i ciągniki wyposażone w klimatyzację i komputery pokładowe. W technologii produkcji mleka i zarządzaniu stadem krów mlecznych postęp wcale nie jest mniejszy. W latach 60-tych średnia statystyczna ilość krów w gospodarstwie to 2,5, żywienie to siano, zielonka, pastwisko, czasami jakieś okopowe, dój ręczny, transport mleka w konwiach, chłodzenie w zimnej wodzie. Dziś mamy średnią statystyczną ilość krów w gospodarstwie 30. Są gospodarstwa a raczej przedsiębiorstwa rolne, które utrzymują po 1000 szt krów i produkują powyżej 20000 litrów mleka dziennie. Żywienie oparte jest na kiszonkach z kukurydzy, sianokiszonce, paszy treściwej a dodatki to minerały, koncentraty białkowe, siano i słoma. Do zadawania pasz stosuje się wozy paszowe. Do dojenia dojarki rurociągowe i hale udojowe. Do transportu i magazynowania mleka, cysterny i zbiorniki chłodnicze.
Producenci mleka budują nowe obory na 100, 200czy 300 szt krów. Jeden z przedsiębiorców rolnych w nowo wybudowanej oborze zamierza zainstalować 8 robotów udojowych.
Piszę o tym ponieważ wielu ludzi ma w dalszym ciągu mylne wyobrażenie o naszym wschodnim rolnictwie i przemyśle rolno-spożywczym, jako zacofanym i nie reformowalnym, a przecież fakty które przedstawiam mówią całkiem
co innego.
Wpływ na ten postęp technologiczny, techniczny, maszynowy na wsi chełmskiej i lubelskiej miała i ma nadal Szkoła Rolnicza w Okszowie i jej absolwenci.
Zawód rolnika wymaga wielokierunkowego wykształcenia, a dynamiczne tempo wchodzących innowacji i nowych rozwiązań wymaga dodatkowej wiedzy i uprawnień.
Dzisiaj rolnik jak lekarz ciągle musi się dokształcać”
Dlatego też w 2005 roku wspólnie z dyrektorem Szkoły Bogusławem Marczukiem podjęliśmy inicjatywę organizacji dorocznych konferencji „Młodzi producenci mleka -realia i przyszłość w Unii Europejskiej” Młodzi to znaczy Ci co zamierzają rozwijać swoje gospodarstwa rolne a także następcy rolników uczący się aktualnie w szkołach rolniczych. Konferencje odbywały się corocznie do 2012 r, cieszyły się dużym zainteresowaniem rolników ponieważ wykłady dotyczyły aktualnych problemów hodowlanych a wygłaszali je najlepsi krajowi specjaliści.
Co roku w szkole odbywa się dzień chleba razowego i święto pszczoły. Dodając do tego, że przy szkole jest gospodarstwo rolne i obora krów mlecznych to można powiedzieć że szkoła jest otwarta dla wszystkich i łączy wiedzę z praktyką i biznesem.
System kształcenia i wychowania młodzieży wprowadzony przez dyrektora Paterkowskiego, budził i budzi wiele kontrowersji. Czy uczyć i wychowywać w oparciu o dyscyplinę i system kar? Czy stosować system bezstresowy w oparciu o swobodę zachowania, zabawę, rozwój zainteresowań i system pochwał.
Wiele badań naukowych wykazuje że najbardziej pamiętamy nauczycieli srogich, wymagających którzy wzbudzali u nas strach, o tych miłych,kochanych, wyrozumiałych szybko zapominamy.
Jaki był dyrektor Michał Paterkowski? Na pewno przez swoich uczni na długo zapamiętany i wspominany.



Budynek szkoły, w której aktualnie mieści się szkoła rolnicza (zdjęcie z 2014)
fot.Gabriela Buczek


Autor:
Waldemar Skibinski

niedziela, 13 lipca 2014

Biznes, kultura i sport

       Członkowie Lubelskiego Klubu Biznesu w tym nieliczni z przedstawicielstwa chełmskiego, uczestniczyli w VIII spływie kajakowym rzeką Wieprz, a po nim w pikniku w ogrodach Pałacu w Łańcuchowie, gmina Milejów. Spływ i piknik odbył się 12-07-2014r.
       Położony nad Wieprzem Pałac w Łańcuchowie to jedyny murowany pałac w stylu zakopiańskim w Polsce, dawna siedziba Steckich. Powstał według projektu autorstwa Stanisława Witkiewicza. Jest on położony w malowniczej okolicy nad samym Wieprzem, którego wyniosłe brzegi stwarzają rozległy widok na zalesioną pradolinę rzeki. Razem z rozległym parkiem o pow. 4,82 ha jest wpisany do rejestru zabytków klasy A.
       Właścicielami i mieszkańcami pałacu są Małgorzata i Andrzej Kita. Pani Małgorzata pochodzi z Chełma. Pan Andrzej był jednym z najlepszych kolarzy woj. lubelskiego i Polski.
       Uczestnicy spływu kajakowego mimo momentów deszczowych, miło i ciekawie spędzili czas na rekreacji, zwiedzaniu ogrodu i wnętrza pałacu, a na zakończenie poddali się ceremonii pasowania na "wodniaków kajakowych".
       Ceremonia polegała na wypowiedzeniu przez Mistrza Prowadzącego formułki: 
"Lepiej żeby Cię du... bolała, niżby woda zabrała."
a Ojciec Chrzestny - Andrzej Kita uderzeniem wiosłem w wypięty tyłek pasował.

Waldemar Skibiński V-ce przewodniczący przedstawicielstwa chełmskiego LKB
   
       Wszystkie te wydarzenia przedstawiają zamieszczone zdjęcia:

(od prawej) Małgorzata i Andrzej Kita, Agnieszka Gąsior Mazur - Prezes LKB






czwartek, 10 lipca 2014

Spółdzielczość rolnicza Ziemi Chełmskiej - część III

Rok 1938 to najlepszy okres w dziejach Spółdzielni mleczarskiej z siedzibą w kol. Nowosiółki. W tym roku zostaje ukończona budowa nowego zakładu. Zwiedzić jedną z najnowocześniejszych mleczarni na wschodzie Polski przyjeżdża premier rządu generał dr Sławój Składkowski, który przyznaje nagrodę 500zł. Ponadto spółdzielnia wygrywa 1000zł w loterii pożyczki inwestycyjne.

Budynek mleczarni w Nowosiółkach oddanej do użytku w 1938r - wygląd dzisiejszy
W tym okresie działają w powiecie Chełmskim spółdzielnie mleczarskie w Rożdżałowie, Kumowie i Kamieniu, które zamierzały się przyłączyć do spółdzielni w kolonii Nowosiółki.
Demokratyczna spółdzielnia bardzo szybko się rozwija jednak po raz pierwszy na przeszkodzie stanie wojna, ale to już inny temat.
Analizując i oceniając działaczy spółdzielczych z Nowosiółek i ich działanie sprzed wojny na uwagę zasługuje to, że w jednej spółdzielni potrafili wspólnie działać ludzie różnych narodowości jak: Polacy, Niemcy, Ukraińcy. Wspólnie działali właściciele majątków ziemskich i chłopi, posiadacze większych i mniejszych gospodarstw. Do organizowania spółdzielni włączali się księża, a handlem zajmowali się Żydzi.
Ksiądz, który był inicjatorem założenia największej spółdzielni w Hiszpanii mówił „Ideologie ludzi dzielą, potrzeba działania łączy.”
Myślę, że ten cytat najbardziej oddaje to co robili założyciele spółdzielczości rolniczej na terenie Ziemi Chełmskiej.
Zasady i wartości spółdzielni demokratycznej dzisiaj są takie same jak na początku.
Kapitałem spółdzielni są ludzie. To oni - drobni ciułacze wnoszą do spółdzielni udziały pieniężne, które tworzą fundusz udziałowy potrzebny do finansowania jej działalności.
Spółdzielnia w wyniku działalności gospodarczej rozwija się i wypracowuje majątek obrotowy i trwały.
Prawo spółdzielcze i statut każdej spółdzielni mówi: „Majątek spółdzielni jest prywatną własnością jej członków.” I tu jest słaby punkt spółdzielczości, bo występujący z niej członek ma prawo tylko do wypłaty zgromadzonych przez siebie udziałów. Natomiast do wypracowanego majątku spółdzielni tylko w wypadku jej likwidacji.
Majątek wypracowany przez spółdzielnię jest faktycznie niepodzielnym majątkiem spółdzielni, a nie prywatną własnością jej członków. Dlatego też tak dużo jest prób skutecznych i nie, uwłaszczenia się tym majątkiem. Mamy takie przykłady na Ziemi Chełmskiej i na terenie Polski.
Założyciele Spółdzielni Mleczarskiej w Nowosiółkach i ich kontynuatorzy Spółdzielni Mleczarskiej w Chełmie, nie zmarnowali dorobku pokoleń jej członków. Rozwijali spółdzielnię, inwestowali, umacniali jej pozycję na rynku. Nie pozwolili na rozgrabienie lub uwłaszczenie się na jej majątku.
Zastanawiam się nad teraźniejszością, co zrobią działacze spółdzielczy Ziemi Chełmskiej dzisiaj i w przyszłości.
Czy będą kontynuować innowacyjny rozwój spółdzielni i nie zmarnują dorobku swych poprzedników.Czy mają poczucie odpowiedzialności ekonomicznej i moralnej w stosunku do członków obecnych, przyszłych, ale także tych co odeszli ze spółdzielni.


Autor tekstu: Waldemar Skibiński
Prezes zarządu SM. BIELUCH
w latach 1982 - 2014
Zdjęcia: Gabriela Buczek

wtorek, 8 lipca 2014

Spółdzielczość rolnicza Ziemi Chełmskiej - część II

W latach 1930-1935 do spółdzielni przystępują członkowie z innych wiosek oraz majątki ziemskie z Kamiennej Góry, Bezku, Święcicy czy Krzywowoli. Spółdzielnia zaciąga 12 000zł kredytu i rozpoczyna budowę nowego zakładu.
Następują zmiany w zarządzie i radzie nadzorczej. Przewodniczącym zarządu zostaje Gach Wawrzyniec z kol. Nowosiółki, skarbnikiem Urlich Wacław z kol. Nowosiółki, a przewodniczącym rady nadzorczej ks. proboszcz Andrzej Tadzikowski z Podgórza. Ponadto do Rady Nadzorczej wchodzą dziedziczka z Kamiennej Góry Janina Lechnicka, Dziedzic z Krzywowoli Jerzy Nowakowski, Wincenty Kulisz z Kamionki, Surdyk Stanisław z kol. Nowosiółki, Józef Mazurek z Leonowa, Stefan Sroczyński z Bieniowa, Józef Weremczuk z kol. Terenin, oraz osadnicy niemieccy Adolf Sontak, Rudolf Werner, Gustaw Gerbert.

kościół katolicki w Podgórzu

Dawny kościół niemiecki (Kircha) w Janowie

Kilka osób z wymienionych poznałem osobiście. Wacław Urlich to mój wój – dobry rolnik, jak na tamte czasy otwarty na postęp, oraz organizacje chłopskie. Stanisław Surdyk był sekretarzem Rady Nadzorczej, pisane przez niego protokóły z posiedzeń były pięknie kaligrafowane i bardzo dokładne. Po wojnie był instruktorem związku producentów buraka cukrowego, pamiętam jak jeździł do Chełma motocyklem marki Panonia i to przez cały rok nawet w zimie.
W latach 1936-1938 spółdzielnia inwestuje: w budowę mleczarni, zakłada telefon, kupuje auto ciężarowe, uruchamia serowarnię.


Pierwszy samochód ciężarowy spółdzielni

Produkcja odbywała się ręcznie, jedyne urządzenia to wirówki o napędzie ręcznym, kotły serowarskie i masielnica drewniana do wyrobu masła. Transport mleka konny w konwiach. Asortyment produkcji to: masło, maślanka, mleko pełne i chude i sery, który sprzedawano w Chełmie do szpitala psychiatrycznego na Wygonie, jednostek wojskowych, oraz dwóch sklepów przy ul. Lubelskiej. Masło jako główny produkt sprzedawano do związku albo do żyda Szwartzbergera w beczkach drewnianych solone, często z przeznaczeniem na eksport.

Spółdzielnia prowadziła także działalność wspierającą członków m.in.: przystępuje na członka spółdzielni rolniczo-handlowej w Chełmie, wprowadza asekurację krów od wypadków na zasadzie ubezpieczeń wzajemnych, przystępuje do Kasy Stefczyka.

niedziela, 6 lipca 2014

Spółdzielczość rolnicza Ziemi Chełmskiej - część I

W latach 60-tych często jeździłem z ojcem w rejony Nowosiółek, Henrysina czy Stawu. Ojciec miał tam krewnych i liczne grono znajomych, reprezentowane w dużej mierze przez miejscowych rolników. Znajomości te wynikały z dwóch powodów. Po pierwsze ojca mama, a moja babcia pochodziła z kolonii Nowosiółki, z domu Urlich, a po drugie ojciec z chłopami cały czas handlował, a to żywcem, a to jajami, a to zbożem i innymi nasionami. Znał bardzo dobrze to środowisko, a zarazem cieszył się ich zaufaniem.

Młyn w Nowosiółkach


Wieża w Stołpiu
Podczas tych wycieczek największe moje zainteresowanie oprócz gospodarstw chłopskich i ich życia wzbudzały wieża w Stołpiu, młyn, rolnicza spółdzielnia produkcyjna oraz mleczarnia.
Będąc młodym chłopakiem nie sądziłem, że ojciec rozmawia z przedwojennymi założycielami mleczarni , m.in tymi co tworzyli spółdzielczość rolniczą na terenie Ziemi Chełmskiej.
Dopiero gdy zacząłem pracować w mleczarni w Chełmie postanowiłem odgrzebać historię powstania spółdzielczego mleczarstwa na terenie Ziemi Chełmskiej. Okazała się ona bardzo ciekawa i pouczająca nawet dzisiaj.
Prekursorem spółdzielczości był ks. Stanisław Staszic, który w 1816 r. założył pierwszą samopomocową organizację chłopską na Ziemiach Polskich, pod nazwą Hrubieszowskie Towarzystwo Rolnicze dla Ratowania się Wspólnie w Nieszczęściach.
W latach 2000 miałem okazję rozmawiać z proboszczami parafii wiejskich z okolicy Hrubieszowa, na temat ks. Stanisława Staszica. Jeden z nich powiedział:
Coż to był za ksiądz co odprawił tylko dwie msze święte. Pierwszą po wyświęceniu, a drugą na pogrzebie matki.”
Nie mniej jednak faktem jest, że na naszym terenie była powołana do życia pierwsza w Polsce organizacja jednocząca chłopów.
Idee spółdzielcze trafiły na wsi na podatny grunt i zakorzeniły się szybko. Zachętą do tworzenia się coraz to nowych spółdzielni było uzyskanie stałego dochodu ze sprzedaży mleka przez drobnych rolników, ale także krzewienie oświaty i kultury, umacnianie patriotyzmu i świadomości narodowej.
Ich początki były bardzo trudne, brakowało funduszy i fachowców. Wiele spółdzielni mleczarskich ulegało likwidacji, ale te, które przetrwały nabrały siły i odporności na wszelkie przeciwności i przeszkody. Pozwoliło im to na prowadzenie działalności nawet w najtrudniejszych warunkach np. wojennych.
Takim przykładem jest historia powstania spółdzielni mleczarskiej w kolonii Nowosiółki. Powstała ona w okresie międzywojennym, przetrwała wojnę i okres powojenny, a dziś po różnych konsolidacjach nosi nazwę Spółdzielnia Mleczarska BIELUCH w Chełmie.
W dniu 3 grudnia 1929 r. o godzinie 20,00 w kolonii Nowosiółki gmina Staw powiat Chełmski w lokalu szkoły podstawowej zebrało się trzydziestu rolników z okolicznych wiosek w celu założenia spółdzielni.
Spółdzielni nadano nazwę Spółdzielnia Mleczarska w kolonii Nowosiółki z odpowiedzialnością ograniczoną. Okręg spółdzielni stanowiły wioski: kol. Nowosiółki, Stołpie, Henrysin, Józefin, Tytusin, Ochoża, Staw, Leonów, Bieniów, Jankowice, Julianów i Adolfin.
Wybrano zarząd Spółdzielni w osobach: Krampiec Edward zamieszkały w kolonii Nowosiółki – przewodniczący , Misiewicz Jan zamieszkały w kolonii Nowosiółki – zastępca przewodniczącego, Grzesiuk Roman zamieszkały w kolonii Józefin – skarbnik.
Wybrano radę nadzorczą w osobach: Przybylski Stanisław z Tytusina, Józiuk Władysław z Józefina, Tomaszunas Kazimierz z kol. Nowosiółki, Oleszczuk Leon ze Stołpia, Misiewiczówna Bogumiła z kol. Nowosiółki, Konopko Sebastian z kol. Nowosiółki.
Uchwalono wpisowe 2zł oraz udział 20zł płatny w 12 ratach miesięcznych, stanowiło to wartość 1,5 kwintala pszenicy.
Ponadto przystąpiono do Związku Spółdzielni Mleczarskich i Jajczarskich w Warszawie.
Większość założycieli miałem okazję poznać podczas wycieczek z ojcem, a także w okresie pracy zawodowej. Następcy Władysława Józiuka produkują mleko do dziś, syn Jana Misiewicza (Witold) dostarczał mleko jeszcze w latach 90; był członkiem rady nadzorczej do 1995 r.
Dalszy rozwój spółdzielni potoczył się bardzo szybko. W dniu 29 grudnia 1929 r. Sąd Okręgowy w Lublinie dokonuje rejestracji spółdzielni, a już w dniu 9 kwietnia 1930 r. w lokalu dzierżawionym od Pana Schudzińskiego po byłej karczmie zostaje uruchomiona pierwsza produkcja.
Karczma w Nowosiółkach - dziś